AMORE DI VERONA

LEONA NA TLE ARENY

Jakże silne inspiracje i emocje wpływają na nasze kobiece spełnianie pragnień, są dziś moje myśli nawiązujące do właśnie odbytej podróży do północnych Włoch.
Celem głównym były osławione targi wnętrzarskie w Mediolanie i o nich napiszę w kolejnym ujęciu, ale dziś jest dzień mistyczny.
Dzień, w którym siedem lat temu mój świat stanął na głowie.
Dziś po siedmiu latach, gdy w między czasie stanęłam na rękach i zrobiłam fikołka z baletowym szpagatem, stając się wyśmienitą tancerką życia, uznaję go za przełomowy.
Nie dosyć, że wydarzył się on w 9tym dniu miesiąca, jakim jest też dzień moich urodzin, to w siódmym miesiącu po moich urodzinach, a dziś jest siódmy rok, gdy go doznaję.
Wspomnienia jakie przywołuje przyprawiają mnie o motylkowe łaskotanie w brzuchu,
o uniesienie w rozkoszy i poczuciu piękna, zarówno tego wewnętrznie natchnionego jak i zewnętrznie ponętnego.
Czuję niesamowite uczucie wyjątkowości, jakie mi wtedy towarzyszyło.
Piękna i bezgranicznej zapaści uczuciowej i wzniecającej moją artystyczną duszę.
Być może dlatego gdzieś w głębi serca chciałam dotrzeć do Verony, miejsca miłosnej historii Romeo i Julii, czyli owocu szekspirowskiej fantazji.
Czy moja fantazja też jest aż tak wybujała?
Tak.
Czy potrafię żyć w obecnie obowiązujących standardach kulturowych?
Nie.
Ponieważ moje życie jest jak fantazja. Jak bajka, którą zapisuję na kartach własnych doznań .
I tak właśnie pociągnęło mnie miejsce, by zetknąć się na chwilę z inną, poetycką fantazją pisarza, jakże odległego w czasie i przestrzeni.
Gdy dotarłam do Verony, dzień był przecudny. Błękitne niebo z zaróżowionymi chmurkami ciepło wisiało nad moją głową przykrytą kapeluszem.
Nie chciałam przyciągać do siebie nieznajomych, więc ubiór mój również był lekko przygaszony. Lecz nie dusza i serce:)

WIDOK Z MOSTU
Przechodząc przez most kierujący do domu Julii niespodziewanie podszedł do nas ciemnoskóry mężczyzna. Przedstawił się miło i okazało się, że jest młodym muzykiem ze Sri lanki, który przyjechał do Verony w ramach odbywającego się tu konkursu muzycznego dla młodych muzyków z całego świata, w różnych kategoriach instrumentalnych.
Okazało się, że Akademia Muzyczna „L’Accademia di Alta Formazione musicale” zorganizowała już VIII International Young Musicians Competition Prize „Antonio Salieri”

Koniecznie chciał zrobić sobie z nami zdjęcie i w podziękowaniu zaprosił na wieczorny koncert, jego i jego kolegów, prywatnie zorganizowany przez wybranych uczestników konkursu. Nie obeszło mnie to za bardzo, gdyż facetów, którzy chcą sobie ze mną robić zdjęcia, odbieram jako lekkoduchów i bawidamków, którzy z pewnością robią to w stosunku do wielu innych dziewoj.
Poszłyśmy więc dalej, gdyż celem była Julia.
Przemierzając ciasne uliczki, zaglądając na place z typowymi włoskimi fontannami, czułam, jak zagłębiam się w magię tego miejsca.

PIAZZA
Ukwiecone balkony, stylowe markizy wokół Piazza delle Erbe, nawet stragany przy Torre dei Lamberti, tworzyły atmosferę jak z klimatycznej powieści. Nie przeszkadzały mi nawet włoskie okrzyki radości i podekscytowania typu : Che bella signora! Bellissima! Baci! Podchodzenie różnego typu „Włoskich amantów”, z charakterystycznie uwykwintnionymi dwoma palcami i brylantyną w stylowo zaczesanych włosach:)

Przeciwnie : świetnie się bawiłam. Wręcz chłonęłam atmosferę włoskiego negliżu              i czułam się w tym wszystkim jak u siebie w domu. Wśród bliskich osób, a takich odczuć doznaje raczej rzadko.

Przecisnąwszy się przez kolejne uliczki, mijając nawet „Corticella Leoni” ,

IMG_3407

Antica Porta Leona i unikatową bibliotekę miejską, gdzie zanurzyłam się we włoskiej literaturze, dotarłyśmy do progów domu Julii. Zajrzałam w bramę i zanurzyłam się w tunel z zapisanymi milionami miłosnych wyznań ścianami.

LEONA STOI NA ŚCIANCE

Tak doszłam do małego podwórka, gdzie stała ona. Piękna posągowa młoda dziewczyna, symbolizująca niespełnioną miłość.
Przytuliłam się do jej piersi i wstąpiła we mnie siła przetrwania.

IMG_3457

Natchnęłam się do samowystarczalnego pokonywania przeszkód i czerpania tych chwil, które czynią mnie mądrzejszą, kochaną i piękniejszą.

LEONA SIEDZI NA ŚCIANCE
Z zamysłu wyrwała mnie informacja, że w mieście właśnie zagościła wystawa francuskiego plakacisty Belle Epoque – Henri de Toulouse

belle epoque 1 (1)
Chciałam bardzo wejrzeć w ten wytwór akurat francuskiego secesyjnego plakatu i imaginacja tej francuskiej bohemy z XIX wieku, zaigrała we mnie.

paryska dupaAbsinthe-Blanqui-I-66KB-1

Zainspirowana oddaną na plakatach atmosferą tętniącego życiem Paryża, nie chciałam wracać tego wieczoru do Milano. Znalazłyśmy śliczny hotelik z widokiem na rzekę i postanowiłyśmy zostać i doświadczyć Veronę wieczorną zorzą.
Na kolację udałyśmy się na Piazza delle Erbe , wyłożoną biało-różowymi marmurami, pod przepięknymi murami Arena di Verona.

NÓŻKA
Pomarańczowe zachodzące słońce dodawało nam apetytu i chęci chwytania szczęścia w dłonie.
Nie wiem jak to się stało, ale nagle nad naszym stolikiem stanął ów spotkany wcześniej muzyk… i ponownie zaprosił nas na wieczorny kameralny koncert.

aRENA DI vERONA
Jakże zdziwiona byłam, gdy dowiedziałam się, że Akademia wynajęła dolną partię areny i to właśnie tam miał odbyć się ów jam. W sezonie od czerwca do sierpnia odbywają się tam najznamienitsze przedstawienia operowe, takie jak Nabucco, Rigoletto czy Aida. Nawet znamienity Ennio Morricone zapowiedział swoje koncerty w tym roku w tym miejscu.
Pojawiłyśmy się wieczorną porą i na umówione hasło, bocznym wejściem, zostałyśmy wprowadzone na środkową część Areny di Verona.

wieczorny koncert
„Kierujcie się dźwiękami strojonych instrumentów”- usłyszałam. Pociągnęłam koleżankę, czując bicie serca i atmosferę jaką doznawałam grywając na fortepianach różnych szkół i Akademii Muzycznych. Nie zwlekając wiedziałam, że to niesamowita okazja i zaiście wyjątkowe wyróżnienie, że mogłyśmy tam wejść.
Usiadłyśmy na ławce w dolnej partii areny, a wokół nas rozsiedli się międzynarodowi muzycy i ich przyjaciele.
Zaczęła się istna gala unikatowych, kameralnie skomponowanych muzycznych rozgrywek.
Ta energia i żar płynące z dusz tych młodych ludzi, sprawiała, że wszyscy zaczęli pląsać i odlatywać w stan muzycznego uniesienia.
Rozpalone wokół pochodnie, małe światełka w naszych dłoniach, błyskające w oddali pioruny podsycały tylko te niesłychane umiejętności i sprawiały, że wszyscy uczestnicy doznali magii i czaru… Jakbyśmy przenieśli się do innego świata, innej zamierzchłej galaktyki, a mimo to czuliśmy więż wobec siebie…
Powiązałam to w przecudownym snem, którym zostałam obdarzona kilka lat temu.
Ze snem, który jest również mistyczną stroną mnie i stawiającą pytanie, dokąd zmierzamy i kogo pragniemy… pozwolę sobie go tu przytoczyć, w uniesieniu moich zmysłów i w odniesieniu do doznań, jakie dane mi było przeżywać również w realu pewnego czasu.

20170404_223353

„Działo się to w momencie, gdy ziemia doznała odśrodkowych wybuchów i wstrząsów tak silnych, że pozostały jedynie pojedyncze, malutkie miejsca , w których możliwe było dalsze kontynuowanie życia. Powstały tam więc niewielkie, zamknięte osady , do których zmierzali ci, którym jakimś cudem udało się przetrwać kataklizm
Przemieszczałam się kołowym pociągiem po ziemi o kolorze spalonego kamienia , w obejmującym go ciepło pomarańczowym świetle, w poszukiwaniu właśnie takiej osady , która powstała po spustoszeniu ogromnych połaci ziemskich.
Jadąc tym pociągiem, ciągniętym przez silny zaprzęg osłów i koni , poznałam człowieka , który prawie nieoderwanie spisywał swą historię na starych kartach jakiejś wyblakłej księgi . Była to historia jaką przeżył w obliczu katastrofy , ale zawierała też sceny przed jego nastąpieniem. Opisywał w nich człowieka, którego ja też szukałam i do którego jechałam z nadzieją odnalezienia go w osadzie, do której zmierzał ów konny pociąg.
Gdy dotarłam na miejsce , za ogromnymi drzwiami bramy głównej i za ciężkim ogrodzeniem, znajdował się świat nie do ogarnięcia piękny. Przenikająco sprawiający radość temu, komu zezwolono przekroczyć jego progi i uszczęśliwiający samym w nim pobytem.
Znalazłam tam wreszcie też tego, kogo szukałam. To był ON (yx), lecz jakże z pozoru nie odkryty jeszcze przez ludzkość, w której przyszło mu teraz żyć i tworzyć NOWY ŚWIAT.
Zbliżyliśmy się do siebie od nowa, czując rosnące napięcie pożądania i niezrozumiałego poczucia ponad emocjonalnej więzi.
Którejś nocy, w ogrodzie, w którym właśnie świętowano rocznicę utrzymania się na ziemi, z jednego z okien bungalowu zamigotało ostro ogniste światełko. Podbiegłam tam i ujrzałam podobną książkę , którą miał ten człowiek z pociągu. Ale co dziwne, to ON(yx) wskoczył przez okno to tego wnętrza, by ją zdobyć i uniknąć spalenia. Tak jak przewidywał , okazało się, że jej treść była przeniknięciem treści jego książki , którą rozpoczął przed kataklizmem, ale tu znajdowała się dodatkowo przepowiednia tego , co jeszcze miało nastąpić.
Pierwszym znakiem były naszkicowane ryciny osób w płonącym ogrodzie. Tym ogrodzie, w którym właśnie się znajdowaliśmy.
Wiadome nam było, że tylko jakieś astronomiczne wyliczenia, polegające na odpowiednim przestawieniu liter z treści obydwu książek , mogły sprawić odwrócenie od kolejnej masakry.
Już więc po osiągnięciu tej myśli i połączeniu umysłów, by rozwikłać zagadkę , nastąpiło coś, co miało wyraz mistyczny. Z ogromnego kręgu osób z całej osady, 5 z nich, a wśród nich ON i ja , zaczęliśmy unosić się lekko nad ziemią. Łapiąc się za ręce, stworzyliśmy pięcioramienny układ , mający uzyskać moc przywrócenia dawnych możliwości życia. Ten specyficzny taniec naszych ciał nad ogniem rozpryskujących się drzazg był mistycznie znaczący . Czuliśmy, jaka potężna energia wzrastała w nas , w połączeniu naszych ciał i umysłów . Pląsaliśmy więc z coraz większym mistycyzmem i cielesną namiętnością, rozbudzając, aż rozpalając tę moc w nas. 🙂

Resized_dance_II_1910
Tu się obudziłam, ale moc jakiej nabrałam śniąc, wypełnia mnie szczęściem i poczuciem wyjątkowości:) Zaczyna się nowa era naszego istnienia. Cieszę się na nią 🙂
Tak jak co siedem lat człowiek ulega przemianie, tak czas sprzyja nowo powstawaniu i rozwojowi.
Tak jak WOLNOŚĆ, która jest stanem umysłu wśród ludzi z wyobrażnią ,
Tak SZCZĘŚCIE ogarnia mnie w związku z takimi wydarzeniami .
I tak jak ten sen, tak i Veronę będę wspominać jak spełnione marzenie.
Spędziłam tam wspaniale czas i pozostanie ono miejscem cudownych wydarzeń, będących kolejnym kamyczkiem kreującym mnie, moją chęć życia i …bezgraniczną fantazję:)

4 myśli na temat “AMORE DI VERONA

  1. Niesamowity odlot w zupełnie inny wymiar! Zazdroszczę Ci tych doznań. Jesteś zaskakująca i jakby z innej galaktyki! Podziwiam i jestem pod wielkim wrażeniem tego co opisałaś !

    Polubienie

  2. Z takim polotem mogłabyś pisać bestsellery! To jak piszesz jest niesamowitą i wciągającą inspiracją. A sen to już zupełnie niesamowita sprawa. Może żyłaś kiedyś jako inna osoba i to są wspomnienia Twojego poprzedniego wcielenia? 🙂 wow!

    Polubienie

  3. Cudowna czarodziejko! Znowu przeniosłaś mnie w świat marzeń i niezwykłych wydarzeń. Jak widzę, bezkresne są Twoje wizje i wyobraźnia. Bardzo ciekawe są połączenia tego co doznajesz na lajfie z tym, co kreuje się w Twojej głowie podczas snu. Tak jakby działało na Ciebie „światło” z zaświatów. Coś niespotykanego!

    Polubienie

Skomentuj

Wprowadź swoje dane lub kliknij jedną z tych ikon, aby się zalogować:

Logo WordPress.com

Komentujesz korzystając z konta WordPress.com. Wyloguj /  Zmień )

Zdjęcie z Twittera

Komentujesz korzystając z konta Twitter. Wyloguj /  Zmień )

Zdjęcie na Facebooku

Komentujesz korzystając z konta Facebook. Wyloguj /  Zmień )

Połączenie z %s