Podobno Lagos nie jest typowym miejscem w Portugalii, ponieważ bardzo mało tu …Portugalczyków…
którzy sami w sobie są bardzo otwarci, ale jak na mój gust, charakteryzują się zbyt dużą powierzchownością, energicznym podejściem do życia powiedziałabym nawet hulaszczo wyuzdanego i faktem jest, że w większości słychać jest tu język brytyjski czy niemiecki, a nawet często polski, ale moim zdaniem by wygrzać się w słońcu i poczuć portugalski feel, warto tu zajrzeć.
Po odwiedzeniu kilku fabryk specjalizujących się w produkcji bawełnianych wyrobów, najlepszych na świecie, skierowałam się do odkrycia południowego wybrzeża Portugalii – Algarve.
Jest to tak przepięknie urokliwe miejsce, że zakochałam się w nim na zabój. To klimat niczym z powieści Marqueza. Budzisz się z widoczkiem na markizy, a za ich rogiem, cudowne wybrzeża zapraszające na swe rozgrzane piaski.
Tu biegałam co rano, wzdłuż najjaśniejszej plaży świata Meia Praia , całej pokrytej białymi i piaskowymi muszelkami … Śniadanie w jednej z przybrzeżnych restauracyjek przy gigantycznym odpływie, od razu zachęca, by odkrywać pomarańczowe groty nieopodal , które już wczesnym popołudniem zalewane są kilkumetrową falą lazurowej wody.
Warto też skorzystać z ogromnej ilości propozycji popłynięcia motorówką lub kajakiem, by wpłynąć na najbardziej niedostępnych jaskiń, wyżłobionych w nadbrzeżnych klifach. Tu wchodząc w podwodny świat koralowców jesteś jak w bajce.
Przejście natomiast wybrzeża rozpoczynając od przedpołudnia w stronę zachodnią, czyli po odkrytych odpływem raf i skałek, jest niemalże spektakularnie niecodziennym przeżyciem.
Lazurowa woda, pomarańczowe skały i kolorowe muszle budzą w tobie dziecięcą radość i sprawiają, że ulatnia się stres i inne twory niefajnych zdarzeń.
Moje ulubione Ponta da Pietade i Camilo Beach, okazały się komnatami moich codziennych uciech i zabaw. Kąpiele w ciepłych wodach południowego Atlantyku , w porównaniu z arktycznie zimnymi wodami Cascais, powodowały że były treścią południa.
To zbiory z jednego przejścia i wdrapywania się na skałki.
Z Lagos warto wybrać się również na wycieczkę w kierunku FARO, zatrzymać się w Albufeira i zakończyć dzień jak w powieści, przy lampce portugalskiego Porto, zajadając świeżo o poranku wyłowione owoce morza. Zapadam w atmosferę, jakbym była zmyśloną bohaterką miłosnej powieści.
Gorąco mnie rozpala, smuga wiszącej w powietrzu aury ujarzmiającej kobiety oplata wokół jej postaci… Idę uliczką, a na biało ubrany Portugalczyk zaczepia mnie słowami, wiesz że kolor biało – czerwony to flaga klubu sportowego LISBOA BENIFICA? Nie wiem oczywiście, ale wiem coś innego. Na to on: kolory polskiej flagi? … Skąd wiedział? Ja byłam w czerwonej sukience, ale czy to że on był ubrany w biały miękki garnitur i biały kapelusz, wyglądając jak wyjęty z książki Marqueza upoważniało go do takiej śmiałości?
Nie wiem, ale uliczne tango miał we krwi i to, że chciał bym została jego żoną, w przeciągu kilku minut naszego spotkaniaJ, przyczyniło się do jakby poczucia wyjątkowości. Na tę chwilę
Czy tacy są Portugalczycy? Wyprawcy, zdobywcy ? Tacy z pewnością byli w czasach kolonialnych, lecz dziś nie pozostało w nich aż tyle męskości i wigoru. To wspaniali towarzysze, tancerze, wielbiciele kobiet i tańca. Taka natura południowej krwi. Ale raczej nie materiał na przyjaciela.
Gdy przechodząc koło jakiegoś klasztoru, usłyszałam chór śpiewający Ave Maria, stanęłam na ulicy i przez otwarte progi zaczęłam śpiewać z nimi. To co nas połączyło, to więż muzycznych dusz. Zaprosili mnie do środka, by doznać tego odlotu w niecodziennej klasztornej akustyce. To jakby sprawiło też, że nadal czułam się jak w powieści.
Więc jeśli dziewczyna szuka męża, lekkiej przyjażni czy po prostu odlotu w „wieczną” zabawę, to kierunek dla niejJ Znajomy Portugalczyk potwierdził, że jest to treścią życia portugalskich mężczyzn- znaleźć jak najbardziej oryginalną żonę i mieć z nią dzieci. Portugalki są zazwyczaj wściekłe i dlatego mają opryskliwe usposobienie dla pozostałych Europejek. ( Azjatki raczej nie stanowią tu żadnej konkurencji 😉 Byle tylko nie wydawać swoich mężczyzn. Przezabawne to historie. Pełne zmysłowej muzyki i wina. Ale to tylko świat powieści. Rzeczywistość jest bardziej krnąbrna:_
Trzeba zatem uważać, jeśli takich zamiarów nie masz, bo można złamać serca wielu adoratorom;/
Wyprawa powrotna pociągiem z Faro do Lagos też jest przygodą. Startuje się tuż obok ogromnego rozlewiska moczarów, które tak naprawdę są unikatem klimatycznym. Mimo, że nawet wybudowano na nich lotnisko, pozostały tam unikatowe gniazda najrozmaitszych gatunków ptactwa, stanowiących Rezerwat Przyrody.
Powracając więc do „multikulturalnego” Lagos jest już „normalnie”. Czuję się jak w cywilizowanym miasteczku.
Nie ma książkowych bohaterów i raczej trzeba uważać by wieczorem stado pijanych Brytyjczyków czy aroganckich Niemców nie zepsuło Ci wieczoru. Ale i na to są sposoby.
Wieczorne doznawanie Lagos, to w większości nocne granie, również na ulicach, gdzie ludzie się gromadzą i po fantastycznej kolacji wyszukują ciekawostek wśród portugalskiego rękodzieła i doznają miejscowych tańców pokazowych. Atmosfera to bardzo turystyczna. Trochę za.
Ale kolejny poranek znów przynosi pomarańczowo lazurowe krajobrazy. Czy nie można się w tym zakochać?
To uczucie rzadkie, ale jak widać się zdarza w tak wyjątkowych scenografiach.
Jakże trudno opuszczać tą krainę w kierunku Porto. Niechętnie pakuję walizkę. Ale tu też wrócę;)
W końcu podróże to moje przeznaczenie 🙂
Moja miłość, która mnie wzbogaca i inspiruje bez końca ❤
Wow! Jakie klimaty! Gorący urywek z powieści Twoich voyagy!
PolubieniePolubienie
Love it!
PolubieniePolubienie