Często mam w trakcie moich podróży jakieś skojarzenie, sen lub marzenie, które sprawiają że doznaję ich bardziej i głębiej. Czy to Shanghaj, Singapore, Dubaj czy Hongkong, uzmysławiam sobie jedną klasyczną udrękę.
Jak tu być piękną, mądrą i bogatą? Czy dziewczyny z wyżej wymienionych miejsc są piękniejsze? Czy są mądrzejsze? Nie w moim typie 😉 – ale z pewnością często luksusowe 😊
Odwiedziwszy wszystkie z tych zakątków i będąc w centralnie luksusowych miejscach, stwierdziłam, że otaczają nas tam laleczki-ku..weczki😊 To najczęściej kobiety, które żyją na utrzymaniu ojca lub faceta/ facetów, którzy płacą im za towarzystwo, kupując biżuterię, kosmetyki, apartamenty, samochody i finansują ich wielokrotne operacje plastyczne tudzież nawet ich „biznesiki” – nadając im „świadomości”, że są niesamowite.
Hm OK – w innych krajach też tak poniekąd jest albo zaczyna być, ale tam, jest to nagminne i na porządku tzw.dziennym.
Moja przyjaciółka, która ostatnio wróciła z Dubaju wymieniała ze mną skojarzenia, które ja z kolei przywiozłam z Shanghaju i Hongkongu. Idąc ulicami jestem co prawda w tłumie, ale w tłumie napstryczonych karykatur ludzkiego piękna.
Wśród karykatur sztucznie zawirowanych w piękny świat high life, samochodów, diamentów i sztucznych – ryboflawinowatych ust. Dziewczyny kogo wy chcecie ująć? Rozumiem że pajacyków, którzy nie mają skojarzeń z przyjażnią i wartością, ale silikonem i złoconymi gadżetami.
Ale się rozkręciłam 😊)))))
Ale właściwie nie chciałabym już się skupiać na tym, ale jak piękne może być życie każdej z nas, gdy tylko zawierzymy we własny umysł, własną fantazję i skupimy się na 110% na tym, co uwielbiamy robić.
W takim świecie, owianym luksusem, są też szare kąty i ludzkie mrowiska
Dlatego też ujarzmiwszy w sobie swą niedoskonałość ale zarazem gorącość zmysłów, postanowiłam doznać smaków tych miejsc z innej perspektywy.
Będąc właśnie niedawno po raz któryś w Honkgongu , w przerwie między targami i spotkaniami biznesowymi urwałam sobie małą idylliczną „przerwę”
Sam Hongkong znów mnie zaskoczył, patrząc wiercącymi oczyma. Otóż jest to miejsce bardzo kosmopolityczne. Jako że jestem związana ze światem designerskim, spotykam tu zawsze ciekawe osobistości lub docieram do spektakularnych miejsc, które przyprawiają mnie o bicie serca.
To w Hongkongu poznałam Brytyjskich jak i Szwajcarskich profesorów i naukowców, specjalizujących się w rozwoju różnych gałęzi technologicznych i pracujących nad ich spektakularnym rozwojem. Jakoby dając swój polot, zdolności i wiedzę, widzą możliwości właśnie we współpracy z tamtymi organami nad technologicznym rozwojem świata. To w Hongkongu doznałam najbardziej zaludniony salon „I” , gdzie obok taki sam salon, nie mniej okazały oferował same podróbki, w doskonałej i pięknej oprawie. To w Hongkongu ludzie podpływają prywatnymi jachtami na spotkania z pobliskich wysepek i przesiadając się w „lambo” jadą na dalsze manewry. Niesamowity rozwój, niesamowity rozmach, niesamowita dżungla możliwości.
A jednak coś jest tutaj duszącego, co powoduje, że chcesz znaleźć sobie miejsce, by zobaczyć to z daleka…
Może to być spektakularne wzgórze „ The Victoria Peak , na które wjeżdża się niemalże prostopadle starym, zawieszonym na linie tramwajem.
Może to być któraś z pobliskich wysepek, na której doznaje się odmiennej aury. Np. wyspa LAMMA, na którą dotrzeć można barką, jest jedną wielką dżunglastą górą, gdzie świat się zatrzymał. Odbyłam na niej wycieczkę z jednej osady na drugą stronę, mijając uprawy bananowców, plaże, post hippisowskie knajpki – a w oddali smędzi się ogromna elektrownia węglowa. Ale nie chciałam psuć atmosfery. Nie jeżdżą tu samochody, a jedynie coś na podobę większych quadów
To jest co prawda wpisane w krajobraz całych Chin, co kawałek, ale na ten moment przymknę na to oko.
Chodzi mi bardziej o to, że tereny są niesamowicie spektakularne, soczyste, górzyste i z przepięknymi trasami wycieczkowo-wspinaczkowymi.
Zakończenie takiej wyprawy w ukrytej po drugiej stronie wyspy wiosce rybackiej, jest zwieńczeniem smaków i zmysłów. Nawet serwujący Chińczyk z żółtymi zębami, nie zepsuje tej atmosfery, bo to co serwuje na stół – ze świeżych owoców morza jest nieziemsko pyszne. Cudooowne 😊
Powrót nocną stylową drewnianą łodzią do Hongkongu, przez Aberdeen, jest bardzo interesująca, mija się ogromne wzgórza wyspy Honkgkong, a wśród nich dziesiątki albo setki drapaczy chmur, które mienią się tysiącami światełek z rozświetlonych apartamentów. Niespotykana atmosfera takiego ultra kosmicznego stylu życia, na małej powierzchni, rozbudowanej w górę i w dół, na sztucznych również nasypach wyspowych.
Po powrocie do Hongkongu z takiej wyprawy już inaczej się go odbiera. Nie jest już tak duszno. Jest fantastycznie. Czuje się ten otaczający monumentalizm ale zarazem świadomość otaczających wysp, sprawia, że nabiera się innego myślenia przestrzennego. Nawet można pokusić się o polubienie go … i nawet doświadczyć europejskich klimatów restauracyjnych – ze stolikami na zewnątrz i wspaniale schłodzonym białym winem…
Jest taki czar w tym miejscu, tylko trzeba go odkryć
Miałam to szczęście być zaproszoną na designerski wieczór u jednej z wiodących marek wnętrzarskich, której twórca , będąc Brytyjczykiem, stworzył w HK jedną ze swoich niezwykłych siedzib.
Było to jej otwarcie i nieskazitelna rozkosz móc w niej uczestniczyć. To miejsce jak z chińskiej bajki 😊 Osadzone w ogrodzie lychee , którego centrum jest ów siedziba – dom KULA. Jakby spadła z kosmosu.
Prowadzą do niej równie obłe i kręte ścieżki, a w drodze towarzyszą tancerze z ogniami.
Gdy natomiast wejdzie się do wnętrza, roztacza się wokół atmosfera bańki mydlanej. Jesteś tam i nie chcesz wyjść… a może nie wiesz gdzie jest wyjście, bo wszystkie ściany są …okrągłe. Arcymistrzowskie rozwiązanie technologiczne, gięcia drewna i formowania betonu. Do tego stoły jak w krainie czarów.
Dla takich wnętrz, dla takich doznań estetycznych, muzyki i ciekawych ludzi ze świata designu, chcę tam wracać. W takich okolicznościach kreuję własną duszę i sen o porcelanowej „laleczce” się ziszcza 😉