Dzisiejsza podróż otworzy nam szersze spojrzenie wokół siebie, na siebie , na świat, na ludzi …
Otóż zabieram was dziś w podróż do naszego mózgu
Niesamowite w tym jest to, że podróż ta owiana tak ogromną niedostępnością,
Już na jej progu objawia się jako niezwykle fascynująca, nie można się jej doczekać, przyprawiająca o bicie serca i ogroooomne zaciekawienie, cóż oto przyniesie.
Doznałam dziś samoświadomego, bardzo silnego olśnienia😊
Na przestrzeni ostatnich miesięcy, tygodni przeszłam osobiście swego rodzaju stąpanie po grząskim podłożu. Tak jak wmawiano mi przy różnych okazjach ,
że życie zawsze będzie niepewne, tak w ostatnim czasie otarłam się o to doświadczenie namacalnie.
Kumulacja wielu zdarzeń, tych mniejszych i większych.
W strefie prywatnej i ogromnie dynamicznego rozwoju biznesowego, doprowadziła do nazwałabym to punktu zero. Orbity poza ziemskiej, z której możesz lepiej przypatrzeć się wszystkiemu z góry, pod każdym kątem i różnymi punktami odniesienia.
Nastał więc czas, gdy w biegu i euforii działań, zatracasz ziemskie przyciąganie.
Stajesz się samotnikiem, wśród milionów ludzi.
Największym zaś uświadomieniem jest to, że utracasz bliskie osoby.
Tracisz przyjaciół, którzy znają cię lepiej niż samych siebie. Kochają Cię, ale przez brak czasu, zanika związek wspólnych doznań. Ba, również doznajesz, że nie tylko ich tracisz, ale oni sami cię niejako …porzucają.
Osobiście doznałam takiego „bliskiego” porzucenia,
W efekcie braku poczucia, że jest się dla kogoś ważnym,
I gdy stajesz boso na zroszonej trawie , uzmysławiając sobie samoistnienie,
Bez możliwości ucieczki, bez możliwości liczenia na drugą osobę w sytuacjach trudnych, krytycznych, niefajnych …
To w pierwszym momencie dopada cię załamanie, żałość, ból
DLACZEGO?
Dlatego że w biegu i obliczu różnorodnych zainteresowań, nie jesteś w stanie utrzymać fundamentów.
A fundamenty, które nie są dobrze zgrane, rozpadają się szybciej, niż je budowano.
Po niezwykle motywujących konferencjach biznesowo – napędzających, a ostatnio po wykładzie jednego z super motywatorów Simon Simek, ukształciła mi się ważna myśl.
Najpierw za pomocą jednego słowa : DLACZEGO? – które Simek stosuje w całej diagnozie swych działań, na różnych polach egzystencji, zaczęłam zadawać SOBIE SAMEJ to pytanie: DLACZEGO?
DLACZEGO ktoś mnie opuścił?
DLACZEGO nie mam motywacji?
DLACZEGO żle się czuje?
DLACZEGO nie mogę być szczęśliwa? Itd.
NAJNIEZWYKLEJSZE BYŁY MOJE odpowiedzi DLA SIEBIE SAMEJ:
Nie będę ich tu przytaczać w całym kontekście, ale w całym tym zawieruszeniu, zaskoczyłam siebie, że na każde z tych pytań odpowiadałam jakby na wspak i z pozytywnym tchnieniem.
Czyli np.
Dlaczego żle się czuję?
Moja odp: generalnie czuję się bardzo dobrze. Ale gdy boli mnie głowa, wykonam odpowiednią jogę i mi przejdzie, a gdy czuję się żle, bo tak – to jestem sama temu winna, więc jeśli tak nie chcę, to dlaczego w to brnę?
Dlaczego ktoś mnie opuścił, nie chce być już moim przyjacielem, nie lubi mnie tak bardzo
— to jest też moja sprawka: bo jeśli nie leżę w kręgu jego zainteresowań, nie jestem odpowiednio otwarta na niesamowite zmiany, jakie odbywają się w jego życiu,
bo jeśli ktoś jest ode mnie lepszy, piękniejszy, kochańszy
bo jeśli ktoś wybiera i stawia na inne priorytety,
to muszę SAMA spojrzeć na swoją wartość od własnej, czystej strony.
Muszę uwierzyć, że po prostu i tak dam radę!
Poza różnymi takimi życiowymi smutkami i trudnymi sytuacjami, na domiar złego, zostałam też doszczętnie okradziona z ważnych rzeczy osobistych, w tym wszystkich dokumentów.
Po szoku i totalnym załamaniu, jakże niesamowitą była droga do „uratowania” sytuacji.
Na każdym kroku spotykałam się z ludzką wiarą w dobro i chęcią bezkompromisowej pomocy.
Czy to w policji kryminalnej, czy w urzędach, bankach, znajomych, którzy oferowali pomoc,
wszyscy nagle stali się nośnikami szczęścia.
A DLACZEGO?
Dlatego że pozwoliłam sobie na pozytywne myślenie, na otwartość, że zwracając się do kogoś, ten ktoś mi pomorze.
Następnie ważne też były kolejne inwazyjne badania lekarskie, które zaglądały w najgłębsze zakamarki mojego ciała, mimo lęku przed nimi, okazały się również perliście czyste!
Doznałam więc samo odrodzenia w obecności i podczas rozmowy z moim lekarzem.
Choć wykonujemy pewne czynności wielokrotnie, za każdym razem podchodzmy do nich inaczej.
Ta świeżość spojrzenia, otwartość umysłu – wręcz siła dokonania tej zmiany, sprawi,
że odkryjemy w sobie tą niesamowitą pozytywną i napędzającą wiarę w siebie
Za każdym razem.
Bo każdy człowiek ma taki zarodek, który „samosięodradza”.
Ale musi on ten zarodek uruchomić, podlać siłą własnej osobowości i odwagą poniesienia porażki.
To właśnie ta podróż poprzez różnorodne zdarzenia i obserwowanie swoich reakcji, poprzez zadawanie sobie pytania DLACZEGO, otwiera nasz mózg na szersze drogi.
Gdy zostajemy sami – kochajmy siebie. Ponieważ sami jesteśmy dla siebie uczynić cuda
TAK – CUDA!
Własną siłą, nieskalaną przewrotnością myśli, możemy być kim chcemy i robić to co chcemy.
Gdy tacy jesteśmy, przyciągamy do siebie cudowne osoby.
Nie mogę obyć się ze szczęścia w tej konkluzji i dlatego , spontanicznie chciałam to w skrócie zapisać.
Ciekawe jest również to, że wiele osób nie widziało we mnie słabości i smutku.
Wręcz przeciwnie, ostatnie moje spotkania z ludzmi sukcesu, rozwijającymi swoje biznesy w sposób wydawało mi się lekki, a mimo to z ogromnymi zyskami, uświadomiło mnie w tym, że potrafię walczyć. Że jest to zakorzenione w moim pierwiastku naturalnego odradzania się pozytywnego myślenia.
Trzeba tylko nieustannie być ze sobą w zgodzie. Wierzyć sobie i cieszyć cię wszystkim, co nam się przytrafia.
A inwestycja w działania i doświadczenia, będąca bezcenną mocą, zwróci się wielokrotnie i na każdym, zaskakującym kroku.
Cudownego dnia 😊