INCREDIBLE INDIA CZ.2 – osada zmysłów Jaipur

IMG_4243

Surrealistyczne życie wyzwala szczęście. Czucie każdej części świata, pobudzanie się pozytywną mocą z jego zakątków powoduje ze rośniesz w swojej wartości. A nabierając wiedzy i doświadczeń innych kultur stajesz się pewniejszym i silniejszym człowiekiem. I wcale nie chodzi tu o wartości posiadania materialnego. Chodzi o wartości, które możesz przekładać potem w codziennym życiu, kierując się zrozumieniem i wyczuciem sytuacji. Niektórzy mogą podjąć krytykę wobec osobowości, która po części jakby żyje w innym wymiarze, nadrealnym. Ale gdy sprzyja on zdrowotności i pozytywnym rozwojom, to zastanawiam się, czemu podejmuje tą krytykę?
Zagłębiam się w moje myśli , kontempluję otaczającą mnie aurę i odpływam w świat, który wydając się nierealnym, dla mnie jest naturalnym. To niezwykłe i niesamowite odczucie przebywania w takiej otchłani doprowadza mnie do wytrysku energii, do popędu w działaniach, do wykraczania poza narzucane standardowo możliwości.
W tym pomagają mi sny podświadome i  niesamowite podróże, za pomocą których przebywam na pograniczu realu i marzeń…
Ostatnia z tego rodzaju odbyła się do zaiście baśniowego miejsca w Indiach, jakim jest Jaipur.

20161020_114154

20161020_114151

20161019_17450820161019_173505

Jaipur  zwane  Różowym Miastem (Pink City) , ponieważ wszystkie budynki w starej części miasta pomalowane są na różowo, by uwiecznić styl budowli z XVII wieku, kiedy  wzniesiono najbardziej znaną budowlę w centrum ówczesnego Jaipuru, Pałac Wiatrów ( Hawa MAhal) , oryginalnie wykonanego z czerwonego piaskowca,  dedykowanego dla żon maharadży Sawai PratapaSingha II, by mogły one podglądać miasto i jego wydarzenia z dyskretnych 950ciu balkoników, tworzących całą fasadę wschodnią.

20161019_185930

20161019_190014
To miasto oddalone niespełna 400 km od Delhi, stanowi jego całkowite przeciwieństwo.
Wybrałam się tam ze względów czysto biznesowych, lecz to czego doznałam, wykroczyło poza wszelkie granice realnych wyobrażeń 🙂
W Indiach bardzo dobrze jest, gdy ma się tutejszą opiekę, najlepiej męską, gdyż niestety wśród mnogości zaludnienia, istnieje tu bardzo wysoki próg przyzwolenia społecznego na wszelkie niekoniecznie miłe działania, zwłaszcza w kierunku kobiet.
Sama doświadczyłam już ogromnego zacofania i indyjskiej dzikości w odbieraniu białej osoby w tym kraju. Ale o tym przy okazji.
Mam takie szczęście posiadania wspaniałych znajomych w Delhi, którzy zorganizowali mi pełną, bezpieczną opiekę na cały pobyt.
Po przylocie z Delhi do Jaipuru czekała już limuzyna z kierowcą w najbardziej wypolerowanych lakierkach na świecieJ Sadowiąc się do niej, zadzwonił telefon do kierowcy, który podając mi słuchawkę powiedział, że to do mnie. Nie sposób wyobrazić sobie moje zaskoczenie. Okazało się, że to mój znajomy z Delhi, upewniający się czy bezpiecznie dotarłam i jestem już pod opieką wynajętego ochroniarza.
Poczułam się wyjątkowo i fantastycznie!
Tak oto pomyślałam, można prowadzić życie pełne cudownych aktywności i bez potrzeby martwienia się o zewnętrzne niebezpieczeństwa.
Miałam przekonać się o tym jeszcze wiele razy podczas pobytu w Jaipurze.
Np. jadąc do apteki, gdy bolało mnie gardło, jechałam z 3ma osobami, nie pozwolono mi wysiąść nawet z samochodu, a wszystkie próbki tabletek do ssania i syropków przynoszono mi pod nos. Mogłam wybierać i przebierać do woli i dokonać zakupu on…step od ów apteki.
Mój pobyt zaczął się od gwieździstej nocy na dachu ultra nowoczesnego hotelu, który wyrósł na obrzeżach Jaipuru jak grzyb po deszczu. Spędzając na nim pół nocy w dźwiękach muzyki i przy orzeźwiającym winie, nie zdawałam sobie sprawy, co tak naprawdę oferuje Jaipur.

Od ranka następnego dnia moja ekipa dowodzona przez  Mayanka i Srishti, zabrała mnie do specjalnej strefy tzw. Duty free, ogrodzonej i strzeżone jak oddzielne państwo w państwie, w której fabryki produkują towary na export i nie mogą bez clenia nawet sprzedawać na terenie Indii. Odwiedziłam przez kolejnych kilka dni sporo fabryk, o najróżniejszych profilach produkcji, niektórych wyposażonych w najnowocześniejsze omaszynowania, a niektórych tak tradycyjnie osadzonych, że wszystkie produkty od początku do końca wykonywane były ręcznie.

20161020_124742

20161019_135513

 

20161020_115245

 

20161019_183448

Były więc wśród nich meble ręcznie wykańczane, lampy, tekstylia czy najsłynniejsze na świecie tkalnie dywanów… gdzie jeden dywan potrafił kosztować w granicach kilkuset tysięcy dolarów, z milionów kombinacji jedwabnych nici , będący wytworem pracy często całej rodziny, zawierając w swych splotach niekiedy całe ich dzieje. Takie dywany czasami tkane są przez kilka lat i w efekcie tego są to niekwestionowane dzieła sztuki. Gdy jest się w klimatach tych fabryk można więc przenieść się w totalnie barwny świat przedsiębiorczych rzemieślników z epoki lat 20tych. A przemieszczając się między nimi, uronić myśl, że oto jest się w prawdziwym świecie innego wymiaru rzeczywistości. Żar z nieba na poziomie 50C sprawia że myśli krążą między jawą a snem. Gorąco spowija wszystko co wytknie nawet palec. Wielu hinduskich pracowników ubranych w bawełniane szaty, zazwyczaj na boso, leniwie w wyszukanym skrawku cienia, poszukuje miejsca do przetrzymania. Na białych wręcz ulicach, dragońsko rozświetlonych wypalającym słońcem widzi się jakby fatamorganę. Dopiero po minucie uświadamiam sobie, że ta postać owinięta w sukmany to pewnie jakaś kobieta, a wokół białe krowy, zlewające się prawie z kolorami otoczenia. Klimatyczność tych obrazów jest tak przenikająca, że gdy dochodzi do wieczoru wszyscy czują niemalże podniecenie wraz z nadchodzącym ochłodzeniem do 30C. Oczywiście w wielu aktualnie funkcjonujących fabrykach są zainstalowane klimatyzacje i wtedy praca w zaciemnieniach sprzyja lepszej wydajności ludzi na produkcjach…
Natomiast, zwłaszcza przy produkcjach z drewna i tekstylnych, nadal odbywa się to jak przed stu laty niemalże.

20161020_11534220161020_130745

20161019_123927 (2)20161020_101850

 

20161020_101802

20161020_101643

Trafiłam do takiej jednej totalnie jak z powieści Marqueza fabryki, gdzie już u progu przywitał nas mój znajomy fabrykant wraz ze swoją świtą, którego znałam z różnych wystaw i targów i który zaprosił nas do odwiedzenia jego przybytku i stworzenia czegoś specjalnego.
Wejście za wielkie bramy z czasów kolonialnych otworzyły wrota do, jak ja to nazywam „baśniowego przedziału” Indii.
Wszystkie hale produkcyjne, w których wykonuje się meble z drewna mango i akacji, usadowione były wokół ogromnego placu ronda, z którego był łatwy dostęp do pozostałych obiektów. Tworzenie nowej kolekcji wraz z ekipą technologów i wirtuozowatego właściciela wprowadziło mnie w stan jakby przeniesienia się do XIX wieku. Otoczona palmowo-bananowcowym ogrodem z prawdziwymi małpkami oraz służącymi od niemalże każdej czynności, zaowocowałam w głębi duszy  chęcią poznania kulisów Jajpurskiego przepychu. Otóż na zaproszenie naszego maharadży zostałam dosłownie przeprowadzona,  do niesamowicie klimatycznego hotelu, który onegdaj był prawdziwym pałacem maharadży o nazwie Taj Rambagh Palace , który do dziś zachwyca swą bajkową atmosferą.

67917598-H1-Rambagh_Palace_-_Exterior_6-16x7
W związku z tym, iż jak wspomniałam byłam pod ścisłą ochroną podczas tej podróży, dostałam tam również osobistego lokaja, który cichutko był zawsze w pobliżu, gdy czegoś potrzebowałam. Moje wszystkie zmysły odradzały się w swej potędze wielokrotności doznań. Ta patetyczność obsługi oraz zaskakująco precyzyjnie zdobione wnętrza, ciężkie zapachy, usadowiły mnie w niekwestionowanej roli białej księżniczki.

26079D4800000578-2966666-The_Best_Exotic_Jaipur_two_day_tour_begins_at_Rambagh_Palace_bef-a-21_1424776784938

Czegoś nieprawdopodobnie realnego a zarazem bajkowego chyba nie doznałam w żadnej budowli tego świata. Wszystko bowiem było jak oryginalnie zeswatane…by tak się właśnie czuć.
Przez uchylone łukowate okno z widokiem na skały otaczające miasto, usłyszałam ezoteryczne dźwięki kobzy, które zapraszały do wyjścia na uroczystą kolację, zorganizowaną ze względu na odbywające się święto miłości. Obecnie jest ono bardzo różnie obchodzone w Indiach, ale do dziś wiąże się z wieloma magicznymi rytuałami…np. całodzienne poszczenie kobiet i dopiero z zapadnięciem zmroku, gdy wzejdzie pełnia księżyca, za pozwoleniem męża i  jego pocałunkiem, kochankowie spożywają  wieczerzę  kontemplującą ich związek.
Szłam, wręcz sunęłam jak wróżka po marmurowych korytarzach pałacu Taj Rambagh , a długie sukmany z leciutkiego jedwabiu o soczystych odcieniach fuksji powabnie i z lejącym urokiem okalały moją postać. Za kolejnym rogiem czekał lokaj ubrany w strój z epoki, z wielkim usztywnianym turbanem na głowie i wywiniętym wąsem, który wprowadził mnie na otoczony z trzech stron rozświetlonymi fasadami pałacu-  tarasowy dziedziniec. Jego powierzchnia pokryta była dywanem takiego rodzaju trawy, iż zdawać by się mogło, że jest to wytwór tkaczek. Wieczorna rosa dowiodła jego prawdziwości. Wokół na marmurowych, ciepłych posadzkach płonęły pochodnie, które rozświetlały posadowioną na środku pięcioramienną fontannę, wokół której ustawiono strojne stoły dla gości. Zaczęły się parady serwowanych dań i przystawek. Rozbrzmiewająca na żywo muzyka w tradycyjnym wykonaniu hinduskich melodii sprawiała że czułam się jak w bajce.

 

20161019_205345

20161019_224915

20161019_233710(0)

Nagle wokół stołu przy którym siedziałam, rozstąpiło się szerokie przejście, jakby aleja i wkroczyła istna parada słoni,  przepięknie, kolorowo malowanych najróżniejszymi wzorami floralnymi.

IMG_4242

Pląsały wokół, zawijały trąbami, a ich przecudne oczy przekazywały fale szczęśliwości.
Ten moment przelał we mnie parę drogocennych myśli i skojarzeń, iż można żyć wiecznie dzięki takim doznaniom.

Iż można nieść w sobie dobre skojarzenia i przekazywać je światu.

Iż można epatować radością życia i zarażać nią ludzi. To co przyniosło ze sobą dalsze doznawanie Jaipuru, miało silne odniesienie do tego właśnie momentu. Paradowanie ulicami, wielbłądzie bryczki, monumentalne obiekty, sprawiły że  miejsce realne w rzeczywistości spowiła magia.

20161019_205130
Magia, którą zabrałam ze sobą opuszczając jego niezgłębione,  ezoterycznie nasycone obszary. Magia która jest we mnie, przemycona dokładnie stamtąd, gdy szukam natchnienia.

Nabrałam nowego wyczucia smaku, czerpania zapachów i niezwykle zmysłowej chęci powrócenia do tego miejsca.
Do osady tętniącej barwnym życiem, dającej inspirację odkrycia swoich dotąd niezidentyfikowanych zakamarków własnych możliwości. Niejako przeniesienie do przeszłości, gdzie przyszłość i ponadczasowość jest pojęciem codziennym 🙂
Namaste !

20161020_195048 (2)20161020_143104

 

3 myśli na temat “INCREDIBLE INDIA CZ.2 – osada zmysłów Jaipur

  1. Czytając Twoją indyjską przygodę, tez weszłam w inny wymiar;) Pochłonęła to co złe i teraz epatuję pozytywnymi myślami. Doznania z Jajpuru- bezcenne!

    Polubienie

  2. Fascynujące są Twoje podróże! Przynoszą mi wiele bajkowych skojarzeń i pozytywnego spojrzenia na życie. Dziękuję za Twoją wspaniałą moc przekazu ☺

    Polubienie

Dodaj komentarz