INCREDIBLE INDIA – część pierwsza: RÓŻOWY PORANEK w TAJ MAHAL

 Taj-mahal-agra425[1]

Ubrana w zwiewnie miękkie szaty, z delikatnego biało złotawego jedwabiu, ukazującego nieco brzoskwiniowego ciała, a jednocześnie dając wyczuć nutę pracochłonności, jaka została włożona przez 9 kobiet, by je utkać, kontemplowałam popołudnie moszcząc się na królewskiej leżance  z białego bambusa, osnutej lekko powiewającymi białymi zasłonami. Moja głowa przystrojona diademem o szczególnym znaczeniu, przekazywanym z pokolenia na pokolenie, przypominała mi o tym kim jestem… Złoty kielich wytłoczony szafirem, wypełniony gronowym winem, obciążał mą rękę, podczas gdy drugą przewracałam karty księgi zaklęć miłosnych, które spisywałam dla przyszłych pokoleń.

IMG_624002357329

Otaczał mnie niezwykły taras, a ogromne, jasne jego podwoja, wysadzane ręcznie drobinkami szlachetnych kamieni w kształcie delikatnych kwiatowych muśnięć, wprowadzały w tajemniczą atmosferę. Z jednej i z drugiej mej strony, wielcy murzyni za pomocą ogromnych liści bananowca tworzyli klimatyczny wietrzyk, a 3 prześliczne dziewczyny o skręconych czarnych włosach, masowały moje ciało, przynosiły wyszukane składniki na eliksiry, nad którymi rozmyślałam… Otwarte karty księgi leżącej ciężko przede mną, zdawały się nieco przesłaniać widok, który w swej bezgranicznej cudowności, roztaczał się przede mną… Bo oto rozwijał się od progu rozłożystych białych marmurowych schodów świetliście zielonkawy basen, który rozciągał się wprost na otchłań, wręcz nie przebytą. Krawędzie jego udekorowane niczym spowite w miłosnym uścisku gałązki z drobnymi listeczkami, zakończone czerwono- różowymi główkami, stwarzały atmosferę niedostępności. Wokół tego długiego układu basenowego, roztaczały się szerokie połacie sceniczne marmurowych posadzek, otoczonych przez aksamitnie rozłożyste trawniki.

Zapatrzyłam się w dal, moje myśli ulatywały coraz dalej i dalej… Muzyka wygrywana na harfie przez jednego ze sług, dodawała im nieocenionego, niewieściego polotu, dającego swój upust w niepohamowanych rzeczywistością marzeniach.

Gorąco spowijające moje ciało, namiętnie je łaskotało… Gdzieś w otchłani mych myśli, oczekiwałam kogoś…

Aż w niespodziewanym momencie zalewającego me ciało i umysł napięcia , woda rozwiniętego przede mną długiego zielonkawego basenu, zaczęła pląsać. Rozpływała się leciutko i powabnie na powierzchni srebrzącej się zielonkawo tafli. Poczułam drżenie serca i omotanie emocji powiązanych z zaskoczeniem i podnietą oczekiwania na coś niezwykłego.

Bo oto nagle ujrzałam go. Ujrzałam w moim siódmym zmyśle, jak płynie do mnie pod wodą ów basenu. Jego ciało zanurzone kompletne w wodzie, przenikało mnie zanim dotarł.

Jego wzrok dojrzał me pobudzenie, zanim ja go dojrzałam. Jego ręce rozchylały podwodne głębiny, jakby rozchylały moje ciało, moje nogi i ręce do namiętnego uniesienia. I nagle marzenie okazało się rzeczywistością… wyłonił najpierw swą głowę, by podpierając się na silnych rękach, wyskoczyć w stylu Apolla i zbliżyć się do mnie.

Poczułam jego dłonie na mym karku… Orzeżwiająca bryza jego dotyku, skraplająca się woda na me rozgrzane ciało powoli wprawiała mnie z nirwanę.

Niczym fala rozkoszy, rozlała się po mnie,

A wnętrze me wypełniła niepohamowana ekstaza.

Otoczył mnie sobą

Pojął bezgranicznie, by napełnić nasze kielichy subtelną miłością

Nie wiedziałam czy to jawa czy sen …

DSC_0585

 

Dopiero gdy po kilku latach poleciałam do New Delhi, a stamtąd do oddalonej ponad 200 km Agry, przestępując próg Taj Mahal, uświadomiłam sobie, że to był jeden z najcudowniejszych snów, jakim zostałam obdarzona. Który towarzyszył mi w namiętnych rozmyślaniach i rozkosznej relaksacji.

Do Agry dotarłam z moimi hinduskimi przyjaciółmi, którzy w ramach przerwy biznesowego odkrywania Indii, zaprosili mnie na niezwykłą wycieczkę w magiczną część tego barwnego kraju, jednego z siedmiu najznamienitszych NOWYCH CUDÓW ŚWIATA.

Jadąc wczesnym rankiem z New Delhi do Agry, nie przypuszczałam wręcz absolutnie co mnie spotka.

Jechaliśmy w ogromnej mgle, gdzie widoczność ograniczona była do maksymalnie 1 metra, przez co droga strasznie się dłużyła. Mając świadomość jakie zakamarki kryje w sobie samo Delhi, czułam troszkę strach, niepokój a nawet niebezpiecznie utajoną wyprawę, kierując się na południe. Po drodze zatrzymaliśmy się bowiem w przydrożnej restauracji z typowymi hinduskimi łażniami, co dodatkowo wprawiło mnie w lekkie rozwichrzenie myśli. Na szczęście była ze mną Neha, Hinduska Sikh, bardzo oświecona w światowych klimatach, która widząc moje opory, stała się moją samozwańczą i niekwestionowaną przewodniczką i poprowadziła mnie, bym mogła skorzystać z owego miejsca, wręcz oblepionego dziesiątkami kobiet, w długich sukniach i chustach, siedzących na ziemi, na trawnikach, krawężnikach, w „toaletach” z dziećmi na rękach … Każda świdrowała mnie swoimi czarnymi oczami, z rozmazanymi czerwono krwistymi kropami między nimi, wyciągała klejące ręce, by mnie dotknąć, by coś powiedzieć. Jakbym weszła do jakiegoś obozu, w którym pojawienie się takiej europejskiej zjawy jak ja, było dla nich niczym film rodem z Bollywood.

20141018_034316

W toalecie kolejne zaskoczenie, wylana betonem posadzka z dziurą odpływową po środku i wężem z wodą;)

Po wyjściu małe dziewczynki podbiegły, by znów patrzeć mi w oczy. Być może dlatego że jasno zielone. Pewnie wydawały się im tak inne, jak te, na które ja patrzyłam, węglisto-czarne, widząc ich niezmiernie zadumane twarze, głęboko osadzone gdzieś w niedoścignionych myślach i niezwykłych uśmiechach.

Wreszcie dotarliśmy do Agry.

Zmierzając do Taj Mahal, musieliśmy przejechać rozległe miasto, w którym mieszka prawie 2mln mieszkańców. Mijając ogromny CZERWONY FORT , który dumnie góruje nad miastem, już od czasów Akbara, będącego ośrodkiem władzy Wielkich Mogołów od 1565 roku. Atmosfera panująca na ulicach przypomina jakby czasy Średniowiecza. Mimo że miasto słynie z przemysłu włókienniczego, nie widać w nim rozwoju cywilizacji. Po ulicach chodzą białe „święte” krowy z zakręconymi rogami. A po murkach biegają wychudzone psy, koty, kozy i małpy.

20140220_141915

To tutaj właśnie ma się wrażenie, przeniesienia się w odległy czas ciemnoty ludzkiej, życia na ulicy i ograniczeniu do jednego punktu na ziemi. Wszystko odbywa się bowiem na oczach wszystkich. Mijaliśmy egzekucję kozy na oczach ludzi, wózek na dwóch kołach z totalnie zaśniedzionym lustrem, który odgrywał rolę przemieszczającego się fryzjera miejskiego, czy wywoływanie Pana Młodego z domu, przed tego samego dnia zaślubinami.

Polega to na tym, że grupa mężczyzn zbiera się przed domem ów przyszłego nowożeńca i używając kobzy oraz bardzo głośnych hinduskich śpiewów, wywołuje Pana Młodego na ganek i porywa go, na męską przeprawę przed ożenkiem.

Wydarzenie to o tyle widowiskowe, że utworzyło wokół wianuszek ludzi i zwierząt, miedzy innymi nas. Nie chcąc być jednak jednym z przypadkowych łupów przedmałżeńskich ( co w Indiach jest na nieczystym porządku dziennym), zdecydowaliśmy się dalej ruszyć do naszego celu.

20140220_142202

Gdy dotarliśmy na miejsce, okazało się, że do samego Taj Mahal nie można podjechać samochodem. Trzeba iść 3 km na nogach lub skorzystać z karocy, podstawianej na trawiastym parkingu przez dziesiątki transportowych oferentów.

Są to mężczyżni z różnych przełomów wiekowych, ponieważ nawet był tam wożnica, mający 98 lat. Chudy, o bardzo brązowej suchej skórze i białej jak mleko brodzie sięgającej do kolan. Bez zębów i jednego oka.

Powoził w takim stanie dwa białe konie i karocę, jak z baśni Tysiąca i jednej nocy 😉

Tu akurat młodszy pan:)

20140220_113933

Zdecydowaliśmy się podejść ostatni kawałek. Bo oto wokół naszego celu, rozpościerał się jakby gród , wyłożony dywanami, gdzie w otaczających ogrodach handlowano rękodziełem, dywanami i…wielbłądami.

Zagubiłam się trochę w tej arcy niezwykłej scenerii… aż wreszcie stanęłam u progu Bramy Saraceńskiej, wykonanej z czerwonego piaskowca, by moim oczom i zmysłom ukazał się widok jak ze snu.

Oto przede mną wyłonił się zielonkawy basen, u którego końca bieliła się najwspanialsza kopuła muzułmańskiego mauzoleum – TAJ MAHAL. Jej oślepiający wręcz blask, sprawił że poczułam ukłucie w sercu. To przecież ta sceneria z mojego snu… To niezwykle unikatowa budowla wzniesiona dla ukochanej żony Mumtaz Mahal, ku jej czci i pamięci, na polecenie jej męża Szahdżahana, przy którego budowie pracowało aż ponad 20 tyś robotników.

20140220_123318

Nie bez przesady miejsce to nazywane jest potocznie świątynią miłości, bo oto zatoczyło w nim koło cudowne uczucie wielkiego władcy i jego przedwcześnie zmarłej żony.

Niezwykła precyzja wykonania pracochłonnych szczegółów, takich jak wyłożenie ścian tysiącami kamieni półszlachetnych i szlachetnych oraz kaligrafią z czarnego marmuru, rzeczywiście ujawnia unikatowość tej budowli.

20140220_120922

A sama otoka uczucia, jakie było podwaliną jego powstania, czyni je faktycznym NOWYM CUDEM ŚWIATA.

Będąc gościem pobliskiego hotelu,  fortunnie położonego z widokiem na Taj Mahal, czułam się jak wybranka nocy, podczas gdy mogłam z tarasu jeszcze obserwować mieniące się jego barwy w zachodzącym słońcu, gdy stawał się on żółty, niczym pokryty połyskującymi płatkami złota.

Natomiast gdy udałam się tam o poranku, różowiał najpiękniejszym blaskiem bladej róży o świcie.

To nasączone ezoterycznie miejsce, odwiedzane przez miliony ludzi, pozostaje niezjednanym miejscem, do którego musi dotrzeć każda kobieta.

Dla mnie to nie tylko miejsce hołdu, mężczyzny do kobiety, jego miłości do niej ,wiecznej tęsknoty

Ale też rozkwitu marzeń o miłości nieosiągalnej. O uczuciu, jak gdyby rozsypały się wokół nas perły i diamenty.

To miejsce przenika przez duszę i ciało, by tam stać się kobietą nasączoną swoją własną wartością

By uświadomić sobie, że nic nie dzieje się bez przyczyny.

Czy jest to miejsce na początek czy koniec uczucia, jest to sprawa indywidualna.

Z pewnością jednak dodaje czaru teraźniejszemu jestestwu.

Nawet gdy jest się spowitym w tęsknotę za kimś, kto już nie tęskni,

To popada się niejako w błogostan, jakby skrzydła Aniołów opatulały ciało

Dając ulgę i bezpieczeństwo w galaktycznej samotności.

Widziałam tam wiele kobiet zadumanych w swej niewieściej istocie

Widziałam tam wielu mężczyzn idących boso

Sama odczułam głęboką moc

A do tego, większość myślała, że jestem jakąś …”filmową gwiazdą z zachodu” … i duchowy czar prysnął 😉

 

20140220_123717

Bo oto na środku placyku na froncie mauzoleum , otoczyło mnie koło hinduskich tubylców  i na nic moi towarzysze Neha i Mayank,

Zostałam „obfotografowana” jak przez paparazzi i w efekcie tego, że zaczęły się robić niepowstrzymane klimaty napierającego na mnie tłumu, musiałam zostać „wyprowadzona” przez ochronę.

W ramach przeprosin mogłam natomiast wejść tam o różowiejącym poranku, gdzie obiekt był prawie pusty i delektować się nim w pełnej jego krasie.

Takiego czystego ujęcia nie uda się wykonać żadnej turystce 🙂

taj_mahal_agra_india_hd-normal[1]

Pojedżcie tam sami, a przekonacie się na własnej skórce DLACZEGO 🙂

                    Namaste !

20141018_033425

10 myśli na temat “INCREDIBLE INDIA – część pierwsza: RÓŻOWY PORANEK w TAJ MAHAL

  1. To jest niesamowite jak Twój sen przyciągnął Cię do Taj Mahal. Sen, który sam w sobie jest w ogóle niesamowity, a jeszcze okazuje się, że można go przypisać do takiego cudownego miejsca w Indiach. Domyślam się ze drzemie w Tobie jakaś czarodziejska moc, że potrafisz doznawać takich snów- przepowiedni. Czytałam jak baśń … i jestem ogromnie natchniona

    Polubienie

  2. Masz niesamowity rozmach w opisywaniu sytuacji i świata. Niezwykła zdolność drzemie w Tobie. Ujął mnie strasznie Twój sen i odnalezienie miejsca, gdzie się wydarzył. Może w poprzednim wcieleniu? NIESAMOWITE!

    Polubienie

  3. Chyba tylko taka kobieta jak Ty potrafi tak zapisać marzenia senne i przełożyć je na rzeczywistość. Jesteś niekwestionowaną mentorką niezwykłego widzenia świata. Indie wydają się bardzo niebezpiecznym i brudnym krajem. Jednak Ty potrafisz wyłowić z niego to co piękne i stymulujące. Subtelnie oddany klimat przyciąga do zagłębienia się bardziej w jego nieodkryte oblicza.

    Polubienie

  4. Jako mężczyzna odniosę się w ten sposób: chciałbym wiedzieć, gdyby kobieta w ten sposób marzyła albo śniła o mnie:) szczęściarz ten, którym był „on”

    Polubienie

  5. Twój wpis jest nacechowany taką namiętną ezoteryką i barwami, że aż chciałoby się od razu tam pojechać. Bo któż by nie chciał doświadczyć takiego miejsca i sytuacji, które tak głęboko oddziałują na wnętrze i osobistą siłę. Zainspirowałaś mnie do bajkowych marzeń o miłości.

    Polubienie

  6. Model Taj Mahal, który widziałam w Berlinie nawet w części nie oddaje tego spektakularnego charakteru, jak ten prawdziwy , który znajduje się w Indiach. A Historia – sen, który z nim połączyłaś, brzmi jak niesamowity scenariusz filmowy… Twoja w nim rola, jako królowej życia i bogini zmysłowości, wzbudza we mnie trochę zazdrość ale przede wszystkim jestem pod wielkim wrażeniem twoich umiejętności twórczych i odkrywczych!

    Polubienie

  7. Ten sen jak jawa to przedsmak zdarzenia jakby z retrospekcji. Niezwykła podróż w czasie. Przesiąknięta zmysłami.
    Zaprawiona niesamowitą famą Twojej osobowości.

    Polubienie

Dodaj komentarz